niedziela, 8 lutego 2015

Carte Blanche - my reflections.

Cześć.
Dawno mnie tutaj nie było, wiem. Wracałam już 1357924680 razy, ale tym razem wrócę mentalnie. Oficjalnie nie wracam, bo jak wrócę oficjalnie to znowu mnie nie będzie, a jak wrócę mentalnie, to będę, ale oficjalnie mnie nie będzie (pozdrawiam ludzi, którym w tym momencie popsułam mózgi). Nieważne. 
Tak, to jest post.
Tak, ja go piszę.
Nie, nie jest o tym, że wracam.
Nie, nie jest na siłę.
No, ale przejdźmy do tematu posta, nie ma potrzeby wywodzenia się na temat niczego.

♥♥♥

Ostatnio (tak bardzo ostatnio, że w połowie stycznia, ale mniejsza o to) byłam w kinie na filmie reżyserii Jacka Lusińskiego - Carte Blanche. Film oparty jest na faktach, jednak różni się nieznacznie od rzeczywistych zdarzeń. 
\
Film opowiada o Kacprze - lubianym przez uczniów nauczycielu historii który dowiaduje się, że traci wzrok. Tymczasem dyrektor szkoły przydziela mu wychowawstwo klasy maturalnej. By zachować pracę i poprowadzić ową klasę do matury ukrywa coraz bardziej poważne problemy ze wzrokiem. 
Różnica, która występuje pomiędzy filmem, a historią prawdziwą nie jest drastyczna, a że występuje na samym końcu filmu, a ja nie chcę spoilerować - nie opiszę jej tu dokładnie, jednak powiem, że chodzi o sposób, w jaki otoczenie dowiaduje się o problemach mężczyzny. 


Na filmach się jakoś specjalnie nie znam, nie chodzę też za bardzo do kina, nie mniej jednak cieszę się, że koleżanka mnie wyciągnęła akurat na ten film. Dał on mi srogo do myślenia i od tego dnia jestem... szczęśliwsza?  Zaczęłam się cieszyć z tego, że nie jest aż tak źle, żeby nie mogło być gorzej, a nawet jakby mogło, to trzeba sobie poradzić i iść dalej. 

♥♥♥
Zapraszam do dzielenia się swoimi przemyśleniami w komentarzach lub jeżeli nie widzieliście filmu - do obejrzenia.